Pociąg do Grabińskiego – horror kolejowy

Wielu z nas „horror kolejowy” kojarzy zapewne z dziewięciogodzinnym opóźnieniem bez dostępu do Warsu… Jednak pojęcie to określa charakterystyczne utwory literackie, stworzone przez Stefana Grabińskiego. To właśnie o niektórych z nich chciałabym dzisiaj pokrótce opowiedzieć – jest ku temu dobra okazja, ponieważ w miniony piątek, czyli 26 lutego, wypadała sto trzydziesta czwarta rocznica urodzin pisarza. W jego opowieściach znajdziemy szeroki wachlarz niesamowitości, od niepokojących zbiegów okoliczności, przez seanse mediumiczne, aż po historie nieistniejącego, hybrydycznego plemienia pośrodku oceanicznego Nigdzie. Myślę, że spokojnie można polecić jako lekturę którekolwiek teksty Grabińskiego, lecz to właśnie zbiór nowel Demon Ruchu zasługuje na szczególną uwagę. Autor w oryginalny sposób łączy fascynację koleją, fantastykę grozy i zgrzyt dziwności. Główną bohaterką zbioru jest oczywiście Kolej i wszelkie jej organy, jej pracownicy, pociągi, stacje, zamieszkujące ją zmory, a może tylko efekty obsesyjnego umysłu? Raczej nie ma na to pytanie dobrej odpowiedzi.

Kilka dni temu przekartkowując przypadkowy egzemplarz „Fantastyki”, natknęłam się na wzmiankę o Grabińskim i jego teorii oryginalności literackiej. Przytoczone zostały przemyślenia pisarza na temat twórczości Edgara Allana Poego. Fragment ten uważam za warty zacytowania, ponieważ może stanowić ciekawy punkt wyjścia do patrzenia na twórczość nie tylko amerykańskiego, ale też polskiego pisarza: „Fantastyka Poego – twierdził Grabiński – jest nie tyle zewnętrznym, ornamentacyjnym znakiem nadprzyrodzoności, lecz wyrazem naszych uczuć; motywowana w sposób psychologiczny rodzi się pod wpływem zjawisk, które uznajemy za normalne. Autor zaczyna od wydarzeń zwykłych, wydawałoby się oczywistych, nie budujących podejrzeń i obaw, które w pewnym momencie przestają być normalnymi. Fantastyka jest poniekąd wyzwaniem rzuconym zagadce zła, z którą ludzkość zmaga się od wieków, a jej siłą sprawczą staje się niezbadana dusza człowieka.”* Myślę, że powyższy opis mógłby w dużym stopniu dotyczyć również samego Grabińskiego. Często nazywa się go przecież polskim E.A. Poe. Nie czuję się wystarczająco kompetentna, żeby to potwierdzić, lub temu zaprzeczyć, myślę jednak, że pewne inspiracje zostały tutaj zaczerpnięte. Autor Demona Ruchu stawia cienką granicę między szaleństwem a światem fantastycznym, czytelnikowi często trudno ocenić, czy niepokojące wydarzenia są efektem wpływu jakichś złych mocy czy projekcją rozbuchanego ludzkiego umysłu. Bohaterowie-kolejarze podchodzą do swojej pracy z wielkim powołaniem, poczuciem misji, nieraz odnajdują na torowisku jedyny sens istnienia, poświęcają się idei dla samej idei-abstrakcji. Kolej dla kolei! Wyrzucić pasażerów!

Il. 1. Okładka pierwszego wydania Demona Ruchu, 1919 r.

W Głuchej Przestrzeni emerytowany konduktor i inwalida kolejowy uprasza powierzenie mu opieki nad zamkniętą, wyizolowaną z ruchu pętlicą. Pełniąc wzorową, nieodpłatną zresztą służbę bohater, popada powoli w obłęd. Z ogromną zawziętością próbuje przywrócić do życia skazaną na zapomnienie „przestrzeń”. W jego oczach postępuje animizacja ukochanego otoczenia, coś, czego – ku jego wielkiej złości – nie potrafią zauważyć inni. W pewnym momencie jednak, to, co było wytworem wnętrza jego samego, znajduje swoje odbicie w „obiektywnej” rzeczywistości, rozprzestrzenia się, zaczyna być słyszalne i odczuwalne. Dusza człowieka staje się prawdziwą siłą sprawczą.

Kolejnym (nomen omen?) szaleńcem Grabińskiego jest Maszynista Grot, który po doświadczeniu druzgocącej życiowej tragedii zaciąga się na służbę konduktorską i odnajduje namiastkę tego, co niegdyś utracił. Podniecający pęd pociągu nieoglądającego się za niczym wprawia go w stan euforyczny. Nękają go jednak postoje, według niego sztucznie wyznaczone, niepotrzebne stacje – wszystko, co każe mu się zatrzymać uznaje za absolutnie zbędne. Stopniowo sprzeciwia się tym ograniczeniom, aż w końcu dochodzi do rozpaczliwego momentu, w którym nie zważa już na nic i nikogo – możemy się domyślić, że nie wróży to niczego dobrego.

Na kartach Demona pojawia się motyw ciążącego nad człowiekiem fatum, demoniczne kolejowe „coś”, przerażająca wizja, że cokolwiek by się nie zrobiło – i tak wychyli się w końcu okrutne licho: „Faktem jest, że coś na nas czyha, coś złośliwego i przewrotnego, i tylko czeka na sposobność. Ledwo się człowiek odwinie, ledwo gdzie zagapi, już masz nieszczęście…” (S. Grabiński, Fałszywy alarm).** Licho budzi się też w człowieku, tak jak w noweli Smoluch, w której konduktor trochę zbyt mocno wierzy w prawdziwość pewnych dziwacznych przepowiedni… choć tak naprawdę trudno mu się dziwić.

Grabiński wprowadza do tego zbioru sporo różnorodności. Opowiada o zaplątanych w dziwne wydarzenia pasażerach, o tajemniczym zjawisku szalonego pociągu widmo, a nawet nieplanowanej podróży w przyszłość w akompaniamencie rozpraw filozoficzno-teologicznych. Każda nowela napisana jest barwnym, dokładnym językiem, sprawiają one wręcz wrażenie pedantycznych. Myślę, że można odnaleźć w tej lekturze wiele przyjemności i inspiracji zarówno ze względu na treść, jak i język. Bardzo polecam Demona Ruchu – cały ebook dostępny jest za darmo na stronie Wolnych Lektur.

Martyna Bolanowska

* Andrzej Niewiadomski, „Weird fiction czy science creation?” [w:] „Fantastyka”, nr 1(16) 1984, s. 50.
** Źródło: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/grabinski-smoluch.html
Il. nagłówka, Il. 1. Źródło: CBN Polona http://polona.pl/item/8787249/6/

Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe