DeKaKowe rozmyślania cz.2
Za oknem jesień w pełni, kalendarze namiętnie informują nas o nadchodzącej zimie, a my, na przekór wszystkiemu, na ostatnim spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki działającego przy Bibliotece Uniwersyteckiej porozmawialiśmy o Lecie Tove Jansson.
Autorkę najprawdopodobniej kojarzy większość z nas – to właśnie ta Finka wykoncypowała w swym umyśle przedziwne stworzenia Muminkami zwane, na widok których do dziś uśmiech pojawia się na naszych twarzach. W ogóle jako Artystka była osobą kroczącą własną ścieżką, na przekór utartym schematom i poglądom. Za edukacją formalną nie przepadała, sama uszyła sobie spodnie z kociej skóry, a do tego przez 40 lat żyła w jednym związku partnerskim, aczkolwiek był to związek na tamte czasy nietypowy, ponieważ stworzony z drugą kobietą, graficzką Tuulikki Pietilä.
A jak w tym kontekście sytuuje się lektura Lata? Książka to przedziwna (jak na mój gust), w pierwszym momencie czytelnik nie jest pewien, do kogo ją skierowano – do dzieci? Do dorosłych? Wydanie Naszej Księgarni z 2017 roku sugeruje na pierwszy rzut oka tę pierwszą grupę odbiorców. Mamy do czynienia z dużą czcionką, z ilustracjami przypominającymi te muminkowe, a jedną z dwóch głównych bohaterek jest sześcioletnia dziewczynka Sophia. Ale gdy zaczynamy wczytywać się w tekst, okazuje się, że nic tu nie jest czarno-białe…
Lato to bardzo spokojna i refleksyjna opowieść o relacjach łączących wnuczkę i babcię, podzielona na krótkie rozdziały, które czytać można tak naprawdę w dowolnej kolejności. Ważne jest tło, czyli Natura, wyspa, przyroda – to te elementy budują kontekst zależności człowieka od sił będących poza jego zasięgiem. Życie, choć przepełnione codziennymi trudami, jest jednocześnie harmonijne, ponieważ rytm zostaje narzucony bohaterom odgórnie. Jednak to jednowymiarowe (jak można sądzić) istnienie okazuje się być złożone także z pierwiastka tajemniczości, a prostota relacji ma swoje drugie dno. W okresie kilku letnich miesięcy mamy okazję obserwować proces wychowawczy – starsza kobieta, artystka, wprowadza małą dziewczynkę w arkana trudnych życiowych spraw.
Bohaterki dysputują więc o Bogu, śmierci, przemijaniu, samotności, życiu czy… o dżdżownicach, które zostały rozpołowione 🙂 I czynią to w przekorny sposób – często to starsza dama wykazuje się o wiele większą niefrasobliwością swych sądów niż sześcioletnia Sophia, jak chociażby w momencie wymiany zdań na temat ontologicznego statusu diabła i piekła:
„- Przyłapałam cię! – wykrzyknęła Sophia. – Wczoraj mówiłaś, że nie ma żadnego piekła.
Babka rozgniewała się i usiadła.
– Dokładnie tak samo myślę i dziś. Ale to jest przecież tylko zabawa.
– To nie jest żadna zabawa, to poważna rozmowa, kiedy się mówi o Bogu.
– On nigdy by nie zrobił czegoś tak głupiego jak piekło.
– A właśnie, że zrobił.
– Nie, nie zrobił.
– Tak! Duże, ogromne piekło. (…)
– Sophia! Tu absolutnie nie ma się o co kłócić. Chyba rozumiesz, że samo życie jest zbyt uciążliwe, żeby być jeszcze potem za nie karanym.”
Wielokrotnie odnosiłam wrażenie, że te dwie bohaterki się dopełniają, tworząc wspólny obraz pewnej całości – dziewczynka wykazująca się ogromną dojrzałością („Dziwna rzecz z tą miłością – mówiła Sophia. – Im bardziej się kogoś kocha, tym mniej ten ktoś lubi człowieka. [Ale] kocha się dalej (…). Kocha się coraz bardziej i bardziej.”) oraz staruszka, trochę czarownica, która chowa się w wąwozie przed bliskimi, by zapalić papierosa. Są jak dwa punkty styczne okręgu – początkowy i końcowy – pozostające zarazem w opozycji, ale i w harmonii.
Lato przypadło do gustu większości naszych Klubowiczów. Docenili spokój narracji, impresyjność opowieści, szczegółowość i poetyckość opisów przyrody. Również bezpretensjonalność języka, którym momentami mówi się o poważnych sprawach, wywarła na nas duże wrażenie. Jednakże, aby być uczciwą, musze dodać od siebie, że… Lato to piękna książka, która mi się nie podobała. Przyczyna jest dla mnie oczywista – ten typ lektury wymaga od czytelnika spowolnienia tempa odbioru, przełączenia się na slow motion. A w tym momencie mojego życia działam na przyspieszonych obrotach. Reasumując – nie żałuję, że przeczytałam Lato, natomiast zdałam sobie sprawę, że aby książkę tę docenić, należy podejść do niej w spokoju i wyciszeniu 🙂
Agnieszka Rybarczyk
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe.