Nieznośny Babsztyl czy Lady Paradox?.. (Hanna Faryna-Paszkiewicz, Polemira. Niesłusznie zapomniana, Narodowe Centrum Kultury, Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2016)

Książka Hanny Faryny-Paszkiewicz o zapomnianej, kontrowersyjnej pisarce z pokolenia Nałkowskiej nie jest pracą literaturoznawczą. Co za tym idzie, mówi głównie o życiu bohaterki w burzliwych czasach a nie o twórczości; mówi bardzo rzetelnie, bez poszukiwania sensacji ale ciekawie, starając się unikać oceniania. Zainteresowałam się nią, zaciekawiona życiem pisarki urodzonej na Kresach, wielbiącej Marszałka Piłsudskiego, a mimo to mieszkającej przez kilka lat w Wielkopolsce (której szczerze nie znosiła.. trzeba jednak dodać, że nie było wiele miejsc i ludzi zasługujących na  sympatię pani Wielopolskiej. Z wzajemnością..)

Pani El (1911)
Pani El (1911)

Feministyczny aspekt tej biografii był już przedmiotem innej recenzji; jasne jest że należała do pokolenia „nowych kobiet” , że uczyniła kobiety i ich spojrzenie na historię przedmiotem swojego pisarstwa. Dla mnie ciekawsze jednak było coś innego – kim była autorka, której twórczość jest tak pełna sprzeczności i emocji, że trudno o niej pisać obiektywnie.

Od skandalizujących powieści o kobietach wyzwolonych, do przejmującej, do bólu realistycznej wizji finału powstania styczniowego na Podlasiu („Kryjaki”). Niewielu jest pisarzy, którzy napisali książkę będącą jednocześnie apoteozą wojny  jak i głosem w obronie jej niewinnych ofiar a nawet cierpiącej przyrody („Braterstwo ludów”). A także ateistów, kórym Boga zastąpiła Bogini Ojczyzna. I jak to się stało, że ceniła jej książki moja śp. Ciocia: (kochała też Iłłakowiczównę, którą Wielopolska zwalczała, prawdopodobnie z zazdrości o Marszałka..).

Nie będę się zagłębiać zbytnio w te sprawy ponieważ książka nie dotyczy twórczości pisarki, o tym piszą już inni, powstała też na jej temat niedawno praca doktorska Anny Antoniny Lewenstam, dostępna online. Zauważę tylko może przy okazji, iż wizja Powstania Styczniowego w „Kryjakach” jest tak sugestywna, że moim zdaniem, nie mogła się narodzić bez kontaktu z weteranami i świadkami.  O tym jednak autorka książki nie wspomina, a szkoda. Ojciec pisarki pochodził ze znanej rodziny Colonna Walewskich (nie bardzo zamożny, ale dobrze skoligacony), matka z rodu Korytków, również herbowego. Pisarka urodziła się w Galicji na Podolu, tuż pod granicą rosyjsko-austriacką. Środowisko w którym wyrastała, nie zostało w książce zbyt szczegółowo pokazane, nie wiem, czy z braku źródeł, co jest normalne w przypadku historii rodów kresowych, czy też dlatego że autorkę bardziej interesowały indywidualne losy bohaterki.

Faunessy (1913)
Faunessy (1913)

Hanna Faryna-Paszkiewicz wykonała olbrzymią pracę archiwalną, łącznie z kwerendą w Nowym Jorku, gdzie pisma Marii-Jehanne Walewskiej 1-o voto Wielopolskiej, 2-o voto Janowskiej cudem zachowały się w archiwum Piłsudskiego. Znalazła też wiele ciekawych listów i artykułów pisarki w archiwach polskich; należy ubolewać nad tym że nie zachowały się wspomnienia prócz krótkich fragmentów. Pani Maria-Jehanne lubiła pisać metaforami i kreować samą siebie dość swobodnie, co nie ułatwiało pracy biografce. Na przykład twierdziła, że jako mała dziewczynka mówiła tylko po francusku i angielsku, czemu przeczą jej zachowane liściki. Wiadomo, iż mała Maria będąc chorowitym dzieckiem, spędzała sporo czasu w łóżku, a jej wyobraźnię rozbudzało czytanie i wymyślanie różnych historii, by zająć czas. Pisząc o tym jednak pani Wielopolska naturalnie starała się rzecz ubarwić, raz twierdząc iż w dzieciństwie chorowała na „jakieś tuberkuły kości” – innym razem zaś określała to jako „ciężka chorobę stawu”. Mogę się mylić ale wydaje mi się, że gdyby pisarka cierpiała na gruźlicę kości, to słowo „jakieś” nie byłoby potrzebne, a także jej zdrowie byłoby zbyt słabe aby później pracować jako pielęgniarka podczas wojny. Ponieważ była też mowa o problemach zdrowotnych ojca i o wizytach lekarza reumatologa w domu Walewskich, podejrzewać można, iż rodzinę prześladował bardziej pospolity dziedziczny artretyzm, ale jakże pisać o czymś tak nieefektownym…

Życie pani Wielopolskiej było ciekawe; po dzieciństwie spędzonym na poznawaniu świata poprzez czytanie książek i marzenia, (raczej pozbawiona  była edukacji instytucjonalnej), wreszcie dorosła i zaczęła działać. Podczas I wojny światowej zaangażowała się w ruch niepodległościowy Piłsudskiego, jako sanitariuszka I Brygady Legionów Polskich. Została internowana na Węgrzech, potem prowadziła szpital polowy, wreszcie w roku 1919 została wraz z drugim mężem aresztowana przez nacjonalistów ukraińskich i spędziła pół roku w ciężkim więzieniu w Złoczowie. Przeżycia z tego okresu wywarły na niej piętno na całe życie, tortury i egzekucje jakich była świadkiem opisała później bardzo realistycznie (można domniemywać że była to najprostsza i najbliższa prawdy narracja o sobie, jaką napisała kiedykolwiek). Uwolniona z więzienia, osiadła z mężem na dzierżawie majątku  Sierosław w Wielkopolsce.

Hanna Faryna-Paszkiewicz częściowo pomogła mi odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego pisarka tak bardzo nie znosiła Wielkopolski. Intuicja podpowiada tu depresję, spowodowaną ciężkimi przeżyciami wojennymi osoby wychowanej wcześniej w cieplarnianych warunkach, i niechęć do nowego miejsca, traktowanego jak wygnanie. Później zresztą państwo Janowscy rozstali się zarówno z dzierżawą jak i ze sobą nawzajem. Ostatnie lata przed nową wojną Wielopolska spędziła w Warszawie, zgorzkniała i zmęczona życiem. Zajmowała się już wtedy głównie krytyka literacką i polemiką, od której wydawała się uzależniona, a która nie zawsze była sprawiedliwa. Książka pozwala prześledzić te boje, uwielbiane przez pisarkę (stąd jakże trafny tytuł).

Szokującym i smutnym faktem była dla mnie niepewność co do losów pani Wielopolskiej podczas II wojny światowej, której nie przeżyła. Autorka ma na ten temat pewną ciekawą hipotezę, choć nie wyjaśnia ona wszystkiego.

Powraca dla mnie pytanie, jakiego klucza należałoby użyć do odczytywania „pani Wielopolskiej” o wielu imionach i twarzach. Pewnym rozwiązaniem wydaje się ukute nie wiem przez kogo, określenie „Lady Paradox”. Nietrudno zgadnąć, że powyższe było aluzją do przezwiska Oscara Wilde. Jeśli się zastanowimy, co łączyło tych dwoje, przychodzi na myśl nieprzyzwoita łatwość ubierania myśli w słowa, talent prestidigitatorski operowania językiem w mistrzowski sposób, a zarazem zamiłowanie do autokreacji, mieszania sztuki z życiem. Paradoks był dla nich najlepszym sposobem na codzienne istnienie, przy czym oboje potrafili całkowicie ignorować to, co myślą ich czytelnicy i w ogóle świat, ponieważ żyli we własnych światach. Kiedy przeczytałam, jak pani Wielopolska wystawiła w Poznaniu sztukę „Nuwopowry” o Żydach, obawiając się że jest zanadto antysemicka, a później doznała szoku gdy spektakl w teatrze zakłócili działacze ONR, dla których sztuka była.. prożydowska, pomyślałam że była mocno oderwana od rzeczywistości. Nietrudno sobie wyobrazić panią @M-J.W w czasach dzisiejszych, codziennie wypisującą kilometry nie zawsze logicznych ale błyskotliwych polemik na Twitterze i Facebooku, oraz walczącą z administratorami z powodu nieakceptowalnych treści i dziwiącą się, dlaczego nieustannie spotykają ją szykany i bany.

Wielopolska jako krytyczka literacka bywała agresywna, w ferworze polemicznym obrażając dyskutantów, czasem jednak czytając o tym miałam ochotę zapytać, czy naprawdę wiedziała co mówi, w konwencjonalnym tego słowa znaczeniu, czy też bawiła się tylko słowami. Jej zaangażowanie bez reszty w polemiki i krytykę wydało mi się autodestrukcyjne, bo zbiegło się wyczerpaniem energii twórczej, w późniejszych latach życia nie pisała już ciekawych powieści. To moje odczucia. Może Czytelnik, który przeczytać tę książkę, będzie mieć inne zdanie?.. Niech może sam sobie odpowie na moje pytanie, zawarte w tytule.

Gdyby nie było tej biografii, miałabym jeszcze mniejszą szansę aby choć odrobinę zbliżyć się do zrozumienia fenomenu pani Wielopolskiej – jestem zatem pani Hannie Farynie-Paszkiewicz niezmiernie wdzięczna za jej pracę.

Ilustracje pochodzą z publikacji Wielopolskiej znajdujących się w wolnym dostępie w Bibiotece Cyfrowej Polona polona.pl

Katarzyna Gmerek

Licencja Creative CommonsTen utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe.