Czerwona nić chronologii z komiksu „Z biegiem sztuki” opuściła pracownie włoskich mistrzów renesansu, przenosząc Lunę i Vincenta na północ Europy. Tam poznają wybitnych przedstawicieli odrodzenia w innych państwach – Albrechta Dürera w Niemczech i Pietera Breughela Starszego na terenie Niderlandów. Ta część przygody bohaterów „Z biegiem sztuki” Gradimira i Ivany Smudjów pokrótce pokazuje odmienne realia twórców żyjących w podobnym czasie, ale w różnych częściach starego kontynentu. Te różnice miały duży wpływ na ich sztukę. Gdy Breughel na pewnym etapie życia ruszył w podróż po Półwyspie Apenińskim, gdzie zetknął się z dziełami włoskich mistrzów, nie znalazło to odzwierciedlenia w jego malarstwie. Pozostał wierny „temu drugiemu” renesansowi, tak jak starszy o blisko 100 lat, wspomniany już w pierwszej części „Wielkich artystów w komiksowych kadrach”, Hans Memling.
Po renesansie nastał barok. W „Z biegiem sztuki” rozpoczyna się on spotkaniem dziewczynki i jej kota z Pieterem Paulem Rubensem. Malarz znany jest przede wszystkim z przedstawień pulchnych kobiet, skąd wziął się popularny zwrot „rubensowskie kształty”. Komiks Smudjów już w pierwszym kadrze z tych poświęconych postaci tego flamandzkiego malarza przedstawia (a jakżeby inaczej!) puszystą kobietę, która – jak wynika z kolejnego kadru – jest dla Rubensa za szczupła. Być może nie zastosowała się do jego zaleceń spożywania ośmiu posiłków dziennie. Dalej Luna odkrywa w jego pracowni „krzywe zwierciadła”, dodające optycznie kilku kilogramów osobom, które się w nich przeglądały. Czytelnik już zdążył dostrzec zamiłowanie autorów do zabawy faktami, co – trzeba przyznać – ostatecznie przebiera interesującą formę.
Sześć lat przed Rubensem urodził się przedstawiciel włoskiego baroku – Caravaggio. Nie znajdziemy go w „Z biegiem sztuki”, ale doczekał się za to monografii komiksowej stworzonej przez swojego rodaka – Milo Manarę. Twórca ten zasłynął odważnymi komiksami o tematyce erotycznej z nagim kobiecym ciałem w roli głównej. Są one rysowane w charakterystycznej dla niego manierze, po pierwszym kontakcie z komiksem Manary jest niemal pewne, że rozpoznamy jego kreskę przy kolejnej okazji. Nie inaczej jest w przypadku dwutomowego komiksu „Caravaggio”.
Z tym, że publikacja dodatkowo jest pełna miniaturek arcydzieł barokowego malarza. Manara wplótł w scenariusz historie powstania poszczególnych obrazów, dzięki czemu czytelnik dowie się m.in., że do przedstawień religijnych w roli Matki Boskiej Caravaggiowi pozowały prostytutki. Akcja komiksu rozpoczyna się w roku 1592, kiedy Caravaggio przybywa do Rzymu, zaczynając nowe życie, a kończy w 1610 poprzez symboliczne ukazanie śmierci (podobnie jak w komiksie o Hieronimie Boschu) na piaszczystej sielskiej plaży.
Artysta żył krótko, ale intensywnie. Często wdawał się w bójki, wszczynał awantury. Będąc jednocześnie geniuszem, który wywarł ogromny wpływ na nowe pokolenie barokowych malarzy, przedstawicieli nurtu nazwanego caravaggionizm. Jednym z przedstawicieli tego nurtu był Orazio Gentileschi. Ojciec utalentowanej malarki, Artemizji, o której powstał komiks p.t. „Artemizja”. Powieść graficzną stworzyły dwie Francuzki, Nathalie Ferlut (odpowiedzialna za scenariusz) i Tamia Baudouin (rysunki). Akcja tego komiksu rozpoczyna się z kolei w czasie, kiedy Caravaggio ucieka z Rzymu po zabójstwie, którego dokonał. „Merisi Caravaggio… Diabelski pomiot! Tyle wad. Tyle grzechów. A taki talent…”. Wplecenie tego wątku miało na celu nakreślenie tła historycznego, a jednocześnie scharakteryzowanie w dużym skrócie Caravaggia – zbuntowanego geniusza.
Artemizja Gentileschi była kobietą niezwykle nowoczesną, wyprzedzającą niewątpliwie epokę, w której żyła. W tym okresie niewiasty nie mogły uczyć się malarstwa w szkołach, a nawet samodzielnie kupić przyborów plastycznych. Miały opiekować się domem i najlepiej nie mieć własnego zdania. Artemizja od najmłodszych lat buntowała się przeciwko nałożonym zasadom. Nie złamała się nawet podczas tortur na sali sądowej, dzięki czemu uwierzono jej, że inny malarz, Agostino Tassi, ją zgwałcił, pozbawiając dziewictwa, będącego wówczas wyznacznikiem wartości kobiety. Jej malarstwo jest pełne mroku, przemocy i śmierci. Mężczyźni przedstawiani na jej płótnach jako ofiary i oprawcy wykazują podobieństwa do Tassiego, tak jakby malarka przez długie lata mierzyła się z traumą, niejako karząc osobę, która do tego doprowadziła.
Pokonując długą drogę, nić chronologii wraca do Niderlandów, tym razem Luna i Vincent wpadają z wizytą do Rembrandta van Rijn, jednego z najważniejszych przedstawicieli „złotego wieku” w holenderskiej sztuce. Kilka lat temu powstał o nim komiks z inicjatywy Rijksmusem w Amsterdamie. Jego autorem jest – podobnie jak w przypadku Caravaggia i Manary – rodak wielkiego mistrza, posługujący się pseudonimem Typex. Na tylnej okładce albumu umieszczono zdanie wypowiedziane przez muzyka i pisarza Nicka Cave’a, że jest to spotkanie dwóch najlepszych holenderskich artystów. Powstał potężny komiks będący wyczerpującą biografią, z mnogością ilustracji w ciepłych, ciemnych kolorach kojarzących się z niderlandzkim barokiem. Na strony składają się kadry o różnej wielkości i krawędziach – w zależności od tego, co autor chciał w danym momencie wyrazić. Obaj artyści mają niewątpliwie jedną wspólną cechę – umiejętność świetnego przedstawiania twarzy i malujących się na nich emocji.
Bogaty w symbolikę wewnętrznych wrażeń jest album „Goya: The Terrible Sublime” autorstwa El Torresa (scenariusz) i Frana Galana (rysunki). Tytułowy malarz w pewnym momencie swojego życia zapadł na tajemniczą chorobę. Jej początek otwiera komiksową opowieść. Czytelnik, nieznający tej historii może mieć momentami wrażenie, że ma do czynienia z gatunkiem science fiction, ponieważ objawy choroby, zdiagnozowanej wówczas jako kolka, były niekiedy wręcz niewiarygodne. Współczesna medycyna operuje znacznie szerszą wiedzą niż w okresie romantyzmu.
Kilka lat temu zainteresowano się udokumentowanymi objawami dokuczającymi Goi. Należały do nich utrata słuchu, problemy ze wzrokiem, epizody paraliżu i halucynacje. Uznano, że artysta najprawdopodobniej cierpiał na rzadką chorobę autoimmunologiczną, zespół Susaca. Po kilku miesiącach część symptomów ustąpiła, jednak słuchu nie odzyskał już nigdy. W komiksie „Z biegiem sztuki” Goya przemienia się w pewnym momencie w Saturna, bohatera serii obrazów „Saturn pożerający swoje dzieci”. W rzeczywistości jest to przejaw halucynacji artysty, jakie Luna (Vincent nie uczestniczył w tym spotkaniu) mogła odczuć na własnej skórze. Komiks „Goya: The Terrible Sublime” od strony graficznej klimatem nawiązuje do atmosfery panującej na obrazach hiszpańskiego malarza.
„Kompozycje Goi spowija głęboka noc, z której błysk światła wydobywa blade sylwetki i dziwaczne upiory” – pisał Théophile Gautier, wybitny romantyk i autor „Podróży po Hiszpanii”. Akcja powieści graficznej w zdecydowanej większości rozgrywa się po zachodzie słońca, a źródło światła – czy to ogień w kominku, czy żyrandol zawieszony pod sufitem – rozświetla postaci. Zarówno te prawdziwe, jak i będące wytworem halucynacji. Nie sposób nie dostrzec tej korelacji. CDN. 🙂
- Zdjęcia: Gildia.pl
- Z biegiem sztuki, scenariusz Ivana Smudja i Gradimir Smudja, rysunki Gradimir Smudja, Wydawnictwo Timof Comics Warszawa 2016
- Caravaggio, scenariusz i rysunki Milo Manara, Wydawnictwo Taurus Media Warszawa 2015
- Artemizja, scenariusz Nathalie Ferlut, rysunki Tamia Baudouin Wydawnictwo Marginesy Warszawa 2017
- Rembrand, adapted and illustrations by Typex, SelfMadeHero London 2013
- Goya the terrible sublime, written by El Torres art by Fran Galan, Pegasus Books NY 2019
Ewa Wyrwa
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe