W Mikrotece, po dłuższej przerwie, pojawia się kolejna perełka. Jest to krótki dramat napisany przez Łukasza Groszkiewicza, autora, o którym informacji jest niewiele, a to z racji tego, że jest to jego debiutanckie dzieło. Wydania książki podjęło się Wydawnictwo Poligraf, a jej premiera odbyła się 31 stycznia 2020 roku.
„Bertywilek” to imię głównego bohatera dramatu, młodego chłopaka, którego dręczy depresja i samotność. W jego stanie towarzyszy mu niewiele bliskich osób, a te, które próbują nieść mu pomoc i zrozumienie, robią to nieudolnie.
Pierwszy akt zaczyna się od rozmowy Bertywilka z przyjacielem Łukaszem. Właśnie w trakcie konwersacji nawiedza ich Zmora, która według mnie jest właśnie personifikacją depresji. Stara się namówić głównego bohatera, aby „znów zaczął ją kochać”. Nasuwa się tu zatem myśl, że chłopak już raz uciekł ze szponów choroby, ale cały czas jest na nią podatny. Łukasz próbuje podnieść przyjaciela na duchu. Wydawać by się mogło, że przez cały dramat służy on wsparciem i pomocą, ale niestety prawda jest taka, że nie rozumie przyjaciela. Stara się być bardzo racjonalnym, tym samym wpędzając Bertywilka w jeszcze większe poczucie winy za swoją wrażliwość.
Główny bohater skrzętnie ukrywa swoje emocje i lęki. Od czasu do czasu zwierza się z nich Łukaszowi, ale odnosi się wrażenie, że to tylko pogarsza jego stan psychiczny. Bertywilek czuje się skrajnie samotny, nawet wśród najbliższej rodziny – rodziców i brata. Jedynie matka, zaniepokojona stanem psychicznym syna, stara się mu pomóc. Niestety, jego ojciec i brat bagatelizują sprawę, twierdząc, że jest on po prostu „ za miękki”, wyrokując przy tym, że życie na pewno go utwardzi. Rodzicielka jednak nie odpuszcza tak łatwo i w domu głównego bohatera zjawia się mgr Pimkowski, lekarz-psychiatra. Okazuje się być totalnym ignorantem, a jego diagnoza brzmi następująco: Bertywilek przechodzi najnormalniejszy bunt młodzieńczy. Matka nie czuje się jednak uspokojona i na własną rękę stara się pomóc synowi, mając złe przeczucia.
W dramacie pojawia się również Julia, najprawdopodobniej sympatia Bertywilka. Z przeprowadzonych między nimi rozmów można wnioskować, że Julia była już świadkiem wcześniejszych stanów depresyjnych chłopaka. Jest wyraźnie zaniepokojona, iż „to” znów się dzieje. Zasypuje Bertiwilka mnóstwem pytań o jego nastrój, ale ten, wyraźnie przygnębiony, chce zostać sam.
Czytelnikowi cały czas towarzyszy uczucie niepokoju. W pewnym momencie negatywne uczucia i beznadziejna sytuacja, w której tkwi Bertywilek, sprawiają, że oczekiwać można już tylko najgorszego.
Przyznam szczerze, że gdy już skończyłam czytać dramat Groszkiewicza i odłożyłam książkę na półkę, musiałam dać sobie trochę czasu, aby otrząsnąć się z negatywnych myśli. Czułam się przytłoczona, jakby ból istnienia głównego bohatera w jakimś stopniu mi się udzielił. Temat depresji, zwłaszcza coraz bardziej postępującej i degenerującej u ludzi młodych, nie jest zapewne obcy większości z nas. Słuchając radia, oglądając telewizję czy zaglądając do Internetu, znajdujemy co jakiś czas komunikaty o statystykach tej choroby. Niestety, zbiera ona coraz większe żniwo w postaci samobójstw. Faktem jest, że depresja powoli przestaje być tematem tabu, ale brak wiedzy w tym temacie może spowodować bardzo złe skutki. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dolegliwości psychiczne są najpoważniejszym zagrożeniem zdrowotnym ludzkości, zaraz po chorobach układu krążenia i nowotworach. Niepokojące jest to, że pomimo, iż na różnego rodzaju dolegliwości psychiczne cierpi aż 38% Europejczyków, to tylko 1/3 z nich otrzymuje niezbędną pomoc medyczną. Statystyki naprawdę przerażają. Jeśli chodzi o Polskę, to zaburzenia psychiczne dotyczą 8 milionów dorosłych i ok. 4 milionów młodych ludzi. Depresja nazwana jest obecnie chorobą cywilizacyjną.
Łukasz Groszkiewicz genialnie pokazuje niewiedzę i ignorancję społeczeństwa. Dla mnie osobiście wstrząsającą figurą, budzącą złe emocje, jest ojciec Bertywilka, który nie zauważa problemu, neguje złe przeczucia matki i dodatkowo poucza syna, aby wreszcie się życiowo ogarnął, co przynosi odwrotny skutek. Kolejną postacią w moim odczuciu negatywną jest Mgr Pimkowski. Jak dla mnie jest on karykaturą lekarza, tak naprawdę nie interesuje go pacjent, ale szybkie postawienie diagnozy, tym razem brzemiennej w skutkach. Jego osąd jest krzywdzący i nieprawdziwy. Nie można zapomnieć o Łukaszu, przyjacielu głównego bohatera. Postawa tego chłopaka stopniowo się zmienia i z osoby wspierającej przeobraża się w znudzoną i zmęczoną, jakby sam nie miał siły już pomagać przyjacielowi ani wysłuchiwać jego problemów. Obiektywna prawda jest taka, że Bertywilka zawiedli wszyscy, ale w jego skrzywionym chorobą odczuciu najbardziej zawiódł on sam.
Wszystko to możemy zauważyć w świecie obok nas. Jest to historia o samotności, o tak dużej samotności, że aż zatyka dech w piersiach. O braku zrozumienia, o nieudolnej służbie zdrowia, jeśli chodzi o sprawy psychiatryczne i o nieumiejętności pomocy osobom ciepiącym na depresję. Brzmi znajomo? Zatem pytanie brzmi: Czy umiem na to reagować?
Chyba właśnie dlatego tak ważne jest, aby podobne dzieła powstawały i aby czytało je możliwie najszersze grono czytelników.
Urszula Radecka-Obrochta
Łukasz Groszkiewicz, Bertywilek, Poligraf, Brzezia Łąka 2020
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe.