Opowieści antykwaryczne

Nie pierwszy i nie ostatni raz wraz z nadejściem lata, wydawcy próbują sprzedać tytuły, które należałoby zaliczyć do kategorii książek łatwych, lekkich i przyjemnych. Nie ostatni również raz klient (czytaj autorka recenzji) bombardowany przez cały rok poważnymi tematami egzystencjalnymi, próbuje oderwać się od przytłaczającej rzeczywistości i daje się wciągnąć promocyjnej machinie, nabywając książkę, która z założenia ma ukoić nerwy i wywołać uśmiech na twarzy. Mówiąc wprost, łatwo paść ofiarą czytelniczych złudzeń szczególnie, jeśli treść lektury koresponduje z wykonywanym na co dzień zawodem bibliotekarza.

Shaun Bythell w Pamiętniku księgarza, zabiera czytelnika w podróż po swoim szkockim antykwariacie i opowiada rok z życia sprzedawcy i działalności The Book Shop, w jego rodzinnym miasteczku Wigtown. Wymarzony temat dla wszystkich, którzy kochają kameralne przestrzenie małych sklepików, poznawanie obyczajowych osobliwości klientów oraz wyszukiwanie ciekawostek bibliofilskich. Niesprawiedliwie byłoby napisać, że powyższych elementów w książce nie ma, lecz trzeba przyznać, że jest ich odrobinę za mało. Akcenty związane z charakterem pracy księgarza oraz codzienne perypetie, są podawane w nieproporcjonalnych dawkach, przez co czytający niejednokrotnie musi cierpieć z powodu powtarzających się wątków i powielanych spostrzeżeń. Są nimi  powracające uwagi na temat szwankującego systemu komputerowego, czy przesadnie eksponowane wulgarne tytuły książek. W ten sposób elementy mające uatrakcyjniać treść, nadmiernie ją obciążają. Jak wskazuje tytuł, formą podawczą jest pamiętnik i być może tutaj tkwi sedno moich zawiedzionych czytelniczych nadziei. W tej formie wypowiedzi bardzo łatwo ulec monotonii, ze względu na niedającą się uniknąć powtarzalność codziennych zdarzeń. Nie jest to bowiem relacja wojenna, nieprzewidywalna, zaskakująca, która równoważyłaby gatunkową jednostajność. Jest to opis pracy miłośników książek, który wymaga zaangażowania, wyobraźni i umiejętności podzielenia się pasją z czytelnikami. Żeby to uczynić, trzeba uruchomić coś więcej, niż tylko sarkastyczne podejście do rzeczywistości i marudnych klientów. Nie przekonuje zatem stwierdzenie autora, że mimo wielu trudności związanych z wykonywaniem zawodu, ponownie wybrałby taką drogę życiową. Dzieje się tak być może dlatego, iż pisząc pamiętnik, posługuje się on oprócz sarkazmu, powielanymi chwytami pisarskimi, niebezpiecznie je eksploatując. Jest zamiłowanie do opisywania detali niezwiązanych z przewodnią myślą książki, niekończące się narzekanie na klientów, których głównym celem jest licytowanie cen kupowanych materiałów, czy trudy nieustannego przemierzania kilometrów w celu wyceny potencjalnych antykwarycznych nabytków. Mimo szacunku dla odautorskiej wolności wypowiedzi i sposobu ujęcia tematu, trudno nie pomyśleć, że podawane po raz kolejny ceny książek lub ich ilość nabyta od pośredników – nudzi.

Książka reklamowana jako dowcipna i przystępna dla czytelnika, okazuje się być sumą subiektywnych poglądów na profesję antykwariusza. Jej konstrukcja oparta na schemacie zaczerpniętych z życia anegdot nie sprawdza się w przypadku tej ponad trzystustronicowej książki. Prawdopodobnie jest to klasyczny przykład przerostu formy nad treścią. Niewykluczone, że zawarcie pisarskich sugestii na mniejszej liczbie stron wpłynęłaby korzystniej na jakość tekstu.

Wypada zakończyć pozytywnym akcentem, a tym jest niewątpliwie ciekawy opis postaci przewijających się przez karty pamiętnika. Moim ulubionym charakterem jest ekscentryczna członkini personelu – Nicky, która dzięki niestandardowemu podejściu do życia i obowiązków, czyni opowieść o antykwariacie atrakcyjniejszą. Szkoda, że Shaun Bythell nie wydobył na światło dzienne oryginalnych aspektów pracy antykwariusza i nie wzbogacił ich o rozbudowaną warstwę obyczajową.

Małgorzata Bródka

 

Shaun Bythell, Pamiętnik księgarza, Insignis Media, Kraków 2019.

 

Licencja Creative Commons

Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe.