Postaci Marylin Monroe z pewnością nie trzeba nikomu przedstawiać. Wiele filmowych scen z jej udziałem przeszło do historii kina, po dziś dzień są one naśladowane przez tysiące fanów, niektóre na stałe zagościły w popkulturze. Dla wielu kobiet usłyszeć, że wygląda jak Marylin, stanowi nie lada komplement. Z tych, jak i wielu innych powodów tytuł komiksu „Spadająca gwiazda – Marylin Monroe” brzmi w kontekście tej postaci jak oksymoron. Zwłaszcza że od początku lat 50., kiedy – po latach przepracowanych jako modelka – aktorka zaczęła zawrotną karierę w Hollywood, określano ją mianem „wschodzącej gwiazdy”.
Biograficzny komiks stworzony przez Maryse i Jeana-Francois Charlsa oraz polskiego rysownika Zbigniewa Kasprzaka (ps. Kas) przybliża zgoła odmienną stronę życia aktorki, której nie znamy z hitów kinowych. Autorzy wybrali niestandardowy sposób narracji, gdyż na początku czytelnik jest świadkiem zdarzeń mających miejsce tuż po jej śmierci, czyli w nocy z 4 na 5 sierpnia 1962, natomiast na końcu poznajemy zaledwie sześcioletnią Normę Jeane Baker (Marylin Monroe był to pseudonim artystyczny, historię jego nadania także możemy poznać, czytając ten komiks), niewinną, niemającą jeszcze pojęcia, co niezwykłego szykuje dla niej los.
Pomiędzy tymi dwoma epizodami zostały zawarte wydarzenia, opatrzone datami, z różnych okresów życia Marylin. Ułożone są achronologicznie, kolejność wygląda na nieco przypadkową, ciężko doszukać się klucza, zgodnie z którym autorzy zdecydowali się w ten sposób poprowadzić narrację. Niektóre historie zdają się kończyć w sposób otwarty, niedopowiedziany, co w kontekście dzieła biograficznego niekoniecznie jest dobrym pomysłem. Na pewno ciekawy jest wybór epizodów, pozwalają one spojrzeć na znane sytuacja (jak urodziny prezydenta Kennedy’ego) z innej perspektywy lub poznać okoliczności słynnej sesji w Malibu, kiedy to przed obiektywem fotografa Andre de Dienes pozowała jeszcze rudowłosa Norma Jeane. Owocem tej sesji są znane zdjęcia przyszłej gwiazdy w podwiniętych jeansach i czerwonej koszuli.
Olbrzymim plusem publikacji jest część wizualna. Zbigniew Kasprzak stworzył ilustrowaną wersję Marylin Monroe, która jest niezwykle „w charakterze”, co jest nie lada wyzwaniem. Przez wzgląd na błysk w oku i jedyną w swoim rodzaju mimikę, podkreślające jej osobowość, jest postacią bardzo trudną do namalowania. Tu efekt jest rewelacyjny. Wodząc wzrokiem po kadrach, można zaobserwować przejścia od niewinnego wyrazu twarzy z zaokrąglonymi oczami, do oczu zmrużonych i zalotnego uśmiechu – tak charakterystycznych dla Marylin. Te obrazy żyją.
Wspomniany ostatni rozdział, z wydarzeniami z września 1932 roku, przedstawia małą Marylin i jej ciocię Grace (tak naprawdę była to przyjaciółka chorej na schizofrenię mamy, przez jakiś czas sprawowała opiekę nad dziewczynką).
„- Wiesz Normo Jeane, najbardziej w życiu liczy się to, by ludzie cię zauważali!
– Tak, wiem… ale ja chciałabym również, żeby mnie lubili…”
Parafrazując te słowa:
– Wiesz Marylin Monroe, najbardziej w życiu liczy się to, by mężczyźni cię pożądali!
– Tak, wiem… ale chciałabym również, żeby mnie któryś prawdziwie pokochał…
– otrzymujemy efekt wyrażający tragizm, który miał olbrzymi wpływ na jej życie. Bardzo młodo wychodzi za mąż za starszego mężczyznę. W kolejnych latach zostaje żoną jeszcze nie raz, ponadto wdaje się w liczne romanse z mężczyznami, którzy widzą w niej głównie obiekt pożądania. W międzyczasie Marylin przechodzi kolejne kuracje psychiatryczne, następne romanse, żeby wyjść z depresji, i koło się zamyka. W niniejszym komiksie doskonale ujęto niestabilność emocjonalną gwiazdy – w jednym kadrze się szeroko uśmiecha, po to, by na kolejnej stronie zalewać się łzami. Jednym z jej kochanków był wspomniany fotograf Andre de Dienes, który po wielu wspólnych sesjach miał powiedzieć, że „miała dwadzieścia lat i nigdy nie doświadczyła upojenia powodzeniem, ale już w jej śmiechu był cień”.
Zawsze uśmiechnięta, czarująca, ponętna blondynka, którą znamy z filmów, nie miała, jak to by się mogło wydawać, łatwego i usłanego różami życia. Wciąż toczyła wewnętrzną walkę między silną potrzebą akceptacji i podobania się innym a chęcią posiadania rodziny i spokojnego życia. Również to, czasami wręcz bardzo dobitnie, próbuje ukazać nam ten komiks. Marylin Monroe umarła w nocy z 4 na 5 sierpnia 1962 roku w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. Najprawdopodobniej przedawkowała środki nasenne, od których była uzależniona, ale jak do tego dokładnie doszło, do dziś nie wiadomo. Po lekturze całego komiksu jego tytuł zaczyna być dla czytelnika zrozumiały.
Ewa Michałowska
Spadająca gwiazda. Marilyn Monroe, scenariusz Marysa i Jean-Francois Charles, rysunki Zbigniew Kasprzak, Wydawnictwo Ongrys Szczecin 2011
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe.