DeKaKowe rozmyślania cz.5

Lutowe spotkanie DKK dotyczyło książki Joanny Kuciel-Frydryszak Służące do wszystkiego wydanej przez Marginesy w 2018 roku. Lektura została przyjęta z zainteresowaniem przez większość Klubowiczów, doceniliśmy przede wszystkim „wydobycie z mroku dziejów” zapomnianych historii ubogich kobiet, przedstawionych z dbałością o szczegóły, anegdotyczne zacięcie Autorki oraz szatę graficzną dzieła.

Służące do wszystkiego to opowieść o kobietach, które łączył wykonywany, niezmiernie ciężki, zawód. Autorka opowiada o chęci wyrwania się z nizin społecznych, z wiejskiej biedy, z robotniczego umęczenia, w której dopomóc miała praca w charakterze służby. Jednocześnie czytelnik wczytuje się w portrety pracodawców, jakże zróżnicowane, ponieważ odmalowujące postaci z arystokracji, mieszczaństwa, warstwy robotniczej czy spośród artystów. Bardzo wyraźnie zaznaczona jest przepaść, zarówno materialna, jak i myślowa pomiędzy bohaterami, oś opowieści oparta jest w dużej mierze na antagonizmach ich dzielących (wybór służącej z grupy kobiet poszukujących pracy budzi skojarzenia z targiem niewolników…).

Otrzymujemy zbiorowy portret biednych i niewykształconych kobiet, szukających sposobu na przestrzeni pierwszej połowy XX wieku na lepsze życie, często powiązanego z codziennym wykorzystywaniem i poniżaniem. Jako służące do wszystkiego, w przeciwieństwie do wyspecjalizowanej służby, np. kucharek czy sprzątaczek, obarczane były wieloma zróżnicowanymi zadaniami i obowiązkami, które niejednokrotnie zajmowały większą część doby. Oprócz tego najczęściej traktowane były jak gorszy rodzaj człowieka („Jeśli zawołam na Ciebie Basiu, Kasiu czy Jasiu, chcę, byś wiedziała, że to chodzi o Ciebie, i przyszła, kiedy proszę.”), w najlepszym razie stawały się niewidzialne dla swoich Państwa. Wieków panowania feudalizmu nie można wymazać w przeciągu dekady bądź dwóch…

Służące do wszystkiego to także opowieść o szeroko rozbudowanym kontekście historycznym i obyczajowym – obserwujemy nabywanie świadomości przez całą grupę zawodową, starającą się powoli, ale nieustannie, walczyć o swe prawa, co budzi często ogromny sprzeciw społeczny (protesty polityków, brak zrozumienia sytuacji chociażby pośród felietonistek „Bluszczu”). Zbiorowy portret daje nam także możliwość śledzenia losów poszczególnych kobiet, ich wzlotów i upadków, ich relacji i przemyśleń, co pozwala na podążanie za historią z perspektywy mikrohistorii.

Niezaprzeczalnym atutem tej książki są wątki dotyczące pisarzy i artystów – na kartach opowieści Joanny Kuciel-Frydryszak spotkać możemy Witolda Gombrowicza i jego służącą Anielę, autorkę słynnej frazy kończącej Ferdydurkę „Koniec i bomba, kto czytał, ten trąba!”, Henryka Sienkiewicza, Kazimierę Iłłakowiczównę czy Zofię Nałkowską. Poznajemy relacje, często skomplikowane, jakie łączyły ludzi sztuki ze służącymi u nich osobami, które rzucają nieco światła na to, jakimi byli ludźmi i w jaki sposób odnosili się do innych. Wszystko to zarysowane zostaje na tle bogatym w szczegóły historyczne, ukazującym szerszy kontekst pewnych zachowań, słów i czynów.

Po lekturze tej książki utwierdzam się w przekonaniu, że to, co mamy dziś, ufundowane jest w dużej mierze na ogromnej, często nieuświadamianej przez nas, krzywdzie ludzkiej. Pomimo tego i tak bardzo cieszy mnie fakt, iż żyję w świecie, w którym głos kobiet jest coraz donośniejszy.

Agnieszka Rybarczyk

Joanna Kuciel-Frydryszak, Służące do wszystkiego, wyd. Marginesy, Warszawa 2018