Interpretacje i nawiązania. W świetle i w mroku. Opowiadania inspirowane malarstwem Edwarda Hoppera.

Książka W świetle i w mroku jest przykładem tytułu, w którym decyzja autora o nawiązaniu do cudzego dorobku niesie ze sobą konieczność skonfrontowania się nie tylko z tematem, lecz również z ładunkiem emocjonalnym i znaczeniowym, towarzyszącym pierwotnym utworom. Od momentu rozpoczęcia pracy nad projektem, autorzy szukają własnych sposobów interpretacji wybranej twórczości. Im nawiązania są wyraźniejsze, tym większe prawdopodobieństwo, iż odbiorcy będą oceniać efekt końcowy przez pryzmat odniesień do pierwowzoru. Podczas lektury pojawia się pytanie, czy odwołania stają się dla autorów inspiracją czy ograniczeniem.

W prezentowanym zbiorze opowiadań, punktem wyjścia opisywanych zdarzeń jest konkretna scena, przedstawiona na obrazach Edwarda Hoppera, amerykańskiego artysty powszechnie uznawanego za najważniejszego malarza realistycznego XX-wiecznej Ameryki[1]. Książka zawiera teksty siedemnastu autorów, wśród których znajdują się między innymi Lee Child, Michael Connelly, Megan Abbott, czy Stephen King, a odwołują się do namalowanych przez Hoppera scen z życia osób, najczęściej zatopionych w myślach, rozmowie czy wpatrzonych w dal. Choć z obrazów emanuje atmosfera tajemnicy oraz intymności, a część z nich zostaje przeważnie uzupełniona scenerią surowo sportretowanych pomieszczeń, nie we wszystkich opowiadaniach udało się ją oddać. Najmniej udanymi próbami prozatorskiego rozwinięcia tematu obrazów Hoppera, są opowiadania Dziewczęcy show Megan Abbott i Historia Caroline Jill Block. Odbiorca odnosi wrażenie, że nie mają one wiele wspólnego z malarstwem, do którego się odwołują. Przypominają scenariusze z rozbudowanymi dialogami, przyznającymi uprzywilejowaną pozycję akcji, bez szerszego uwzględnienia warstwy psychologicznej. Wydaje się, że główny nacisk w konstrukcji opowiadań położono na podkreślenie dynamiki narracji. Zabieg ten powoduje zubożenie postaci, które niejednokrotnie zostają przedstawione schematycznie i padają ofiarą odautorskiej chęci skrótowego przedstawienia motywacji działań. Szczególnie rozczarowujący jest tekst Jill D.Block. Autorka nie sprostała wymaganiom warsztatowym, jakie narzuca forma opowiadania nie dostosowując logiki zdarzeń do ich szybkiego tempa. Bohaterki przedstawione są prostolinijnie i jak na zagadnienie, z którym przychodzi im się zmierzyć w dość naiwny sposób, pomijający kwestię prawdopodobieństwa. Trudno uwierzyć, że kobieta, która po latach od przeprowadzenia adopcji zatrudnia się w domu swojej biologicznej matki jako wolontariuszka, tak łatwo zdobywa jej zaufanie i prowokuje ją do zwierzeń, a druga bez większego wewnętrznego konfliktu, przyjmuje informację o jej prawdziwej tożsamości. Mierna konfrontacja z formą, jak i niepogłębione nawiązania do obrazu Edwarda Hoppera nie czynią z Historii Caroline opowiadania wartościowego i dużo bardziej ograniczają autorkę, niż inspirują.

Dowodem na to, iż można pogodzić wartkie opowiadanie historii z jej prawdopodobieństwem oraz przedstawieniem tła psychologicznego bohaterów są fragmenty: Co się naprawdę wydarzyło oraz Nocne ptaki. W pierwszym warto zwrócić uwagę na ciekawy pomysł relacjonowania wydarzeń. Rezygnacja z trzecioosobowej narracji sprawia, że postaci wchodzą ze sobą w słowną interakcję, która uwypukla wątek szpiegowsko-obyczajowy. Z kolei Nocne ptaki sprawiają wrażenie historii przemyślanej, dopracowanej, wzbogaconej nieoczywistym następstwem  epizodów i  warstwą znaczeniową. Jeśli dodać do tego, iż związek z obrazem Hoppera pod tym samym tytułem nie kończy się tylko na nawiązaniu tematycznym, lecz następuje jego twórcza interpretacja, można mówić o trafnych nawiązaniach intertekstualnych.

Każde z opowiadań nosi w sobie rys indywidualności jego autora, ale przy bliższym przyjrzeniu się można dostrzec cechy wspólne, wśród których należy wymienić zamkniętą przestrzeń akcji,  bohaterów sportretowanych w trakcie określonego procesu, jak na przykład w opowiadaniu Jesień w jadłodajni czy Pokój muzyczny. Warto wspomnieć, że w większości autorzy umiejętnie posługują się drobiazgowym opisem a przede wszystkim każdy z nich prezentuje inną, oryginalną historię. Dowodzi to, jaką siłę ma autorska wyobraźnia i dowolność interpretacji. Dla większości z nich malarstwo Hoppera okazuje się inspirujące, a próba stworzenia antologii Hopperowskiej udana, choć wypada ponownie podkreślić, że można było dokonać głębszej analizy psychologicznej postaci. Być może kiedyś spróbują to zrobić inni pisarze odwołujący się do malarstwa Edwarda Hoppera, a tymczasem, ponieważ sztuka jest dla wszystkich, może to zrobić każdy z nas!

W świetle i w mroku. Opowiadania inspirowane malarstwem Edwarda Hoppera, red. L. Block, Warszawa 2018.

[1] Edward Hopper and his paintings, https://www.edwardhopper.net,

15.01.2019.

Małgorzata Bródka

Licencja Creative CommonsTen utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe.

Dodaj komentarz